niedziela, 17 kwietnia 2011

MATTE PAINTING - PIERWSZE STARCIE

Chcąc oderwać się od ciągłego grzebania w odcieniach szarości, postanowiłem dla odmiany zrobić coś spod znaku matte painting'u. Najpierw potrzebowałem trochę teorii. Poczytałem, pooglądałem gotowe prace, przejrzałem jakiś samouczek. Możliwości przy tego typu pracach są bardzo duże i trzeba powiedzieć, że czasem mogą dać lepsze efekty w krótszym czasie niż w przypadku zwykłego malowania od zera.

Pierwszym krokiem było znalezienie obrazu, który będę chciał obrobić. Postanowiłem wybrać coś łatwego na początek. Na deviantART'cie natknąłem się na zdjęcie przedstawiające dość okazały budynek od wewnątrz.


Dość prosta konstrukcja i symetryczna kompozycja to bardzo duże ułatwienie. Postanowiłem zmienić obraz tak, aby budynek sprawiał wrażenie zniszczonego, opuszczonego.

Najpierw, skopiowałem części zawierające boczne balustrady i piętra, a następnie zduplikowałem je i dopasowałem tak, aby budynek sprawiał wrażenie dłuższego. Trochę czasu musiałem poświęcić na dopasowanie elementów tak, aby nie było widać, że jest to skopiowane.

Następnie, dodałem trochę gradientu, warstw z różnymi teksturami kamieni, zniszczonych podłóg. Wrażenie zniszczeń uzyskałem prostym zabiegiem. Wziąłem narzędzie różdżki (bardzo przydatne w tego typu pracach) i usuwałem najzwyczajniej w świecie poszczególne elementy. Wstawiłem również warstwę nieba pod warstwą budynku.

Ostatnim krokiem było dodanie detali, typu uszkodzone balustrady, słupy. A także operacja na całym projekcie pod kątem wizualnym. Dodałem trochę kontrastu, bawiłem się krzywymi (curves).


Efekt nie jest może idealny, ale uważam ,że jak na pierwszy raz nie jest źle. Poważniejsze operacje wymagają już większej pracy i większej ilości czasu. Często dodaje się elementy 3D, czy nawet obrabia pracę za pomocą pędzli tak, jak przy typowym digital paintingu. To jednak jeszcze nie mój poziom.

Póki co.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz